środa, 4 września 2013

3 DAYS

Trochę nieaktualna sprawa, napisałam to wszystko 17 sierpnia, ale jakoś zapomniałam dodać. Teraz już jestem w Bangkoku cała i zdrowa. W ciągu najbliższych dni dodam kilka nowych postów- o mojej podróży, pierwszym wrażeniu, szkole itp. Rodzina i znajomi czekają na zdjęcia, więc zgodnie z w końcu obietnicą zacznie się tu coś dziać!!! Pozdrowienia z Tajlandii !!!

________________________________________________________________________

Tak więc zostały trzy dni do mojego wylotu, a ja piszę leżąc w łóżku otoczona milionem chusteczek, tabletek, syropów i wielkim dzbankiem herbaty z cytryną. Umieram.

Dużo się działo w ostatnim czasie, zaczynając od tego, że dostałam wizę bez żadnych problemów, wystarczyło zrobić zdjęcia, wypełnić wniosek, wysłać go ii.. już. Wklejona do paszportu piękna, nowiutka non-emigrant visa do Tajlandii jest moja!!
tadaa
 Musiałam też wypełnić milion dokumentów, zaszczepić się, zrobić ogromne zakupy i mnóstwo innych rzeczy. Było ciężko, ale we wszystkim pomogła mi moja najlepsza na świecie mama, która niesamowicie mnie wspiera i robi co tylko może, żeby się udało.



Jakoś też muszę się tam dostać, więc moi kochani rodzice kupili mi bilety lotnicze. Wylatuję z Warszawy 20 sierpnia o godzinie 14.45 o 22.15 jestem w Dubaju i to mnie najbardziej przeraża. Samolotem leciałam dwa razy- raz, gdy miałam 12 lat z moją mamą do Egiptu. Drugi, dwa lata temu do Anglii z moją klasą na wycieczkę . Zawsze mnie ktoś prowadził, mówił dokąd mam iść, kiedy pokazać dokument, gdzie zostawić bagaż, a teraz jestem zdana na samą siebie i moje zdolności komunikacji interpersonalnej. Super.
Następnie o 3.40 (czasu lokalnego) startuje mój samolot do Bangkoku i wyląduje o 13.00 :) Na lotnisku muszę znaleźć Elene, razem z nią poczekać na Veleke, złapać taksówkę i dostać się do szkoły. Proste


Zaczęłam się też pakować. Szczerze mówiąc na widok mojej pustej szafy, czystego pokoju i całego mojego dobytku wciśniętego do dwóch walizek zrobiło mi się trochę przykro. Po raz pierwszy dotarło do mnie, że zostawiam to wszytko. Mój pokój, moją rodzinę, przyjaciół... zimowe swetry. W takich chwilach już sama nie wiem, czy dobrze robię wyjeżdżając, jednocześnie wiem, że nie była bym w stanie nie polecieć, skoro dostałam taką szansę. Skomplikowane trochę to wszystko.




Mam też najlepszych przyjaciół na świecie, którzy zorganizowali imprezę-niespodziankę na moja pożegnanie. Strasznie się wzruszyłam, bo chyba od dawna nikt się tak nie starał, żeby zrobić coś dla mnie. Kocham ich  niesamowicie.


Na końcu może podsumuję tegoroczne wakacje, które się skończą za 4 dni. 
Pięć tygodni przepracowałam jako sprzedawca w piekarni. Zarobiłam pieniądze, które mam zamiar wydać na przyjemności, pamiątki, czy wycieczki, gdy już będę w Tajlandii. Pokazałam, że jestem w stanie poświęcić wolny czas i iść do pracy, co ma oznaczać, że jestem dojrzała i zorganizowana.
HAHAHA. Żart roku.
Przez resztę czasu, gdy tylko nie pracowałam, spędzałam czas z przyjaciółmi, imprezowałam i po prostu cieszyłam się latem :) 


yum yum grillowana kiełbaska na śniadanie



Powód dlaczego jestem chora- ja i moje przyjaciółki postanowiłyśmy pojechać nad morze! Pięć dziewczyn wyruszyło na podbój Mielna. Tego co się działo nie da się opisać słowami. 

Cosmo, imprezowa walizka.
jakoś trzeba przeżyć 7 godzin podróży w pełnym pociągu


so rebellious

moje jedyne zdjęcie

5 dni/brak snu. Przedstawiam władcę morza!

pożywny obiadek


ostatni dzideń, super wypoczęte
Podsumowując, ostatnimi czasy, byłam całkiem zajęta. Spędziłam mnóstwo czasu z moimi przyjaciółmi, ale jednocześnie starałam się nie zaniedbywać rodziny. Wakacje zleciały zdecydowanie a szybko. Zostały mi 3 dni. Nie dopuszczam do siebie myśli, że będę musiała pożegnać się z dziewczynami, rodzicami, siostrami. Strasznie się tego boję. Ale to jest właśnie to czego  chciałam. Za kilka dni będę spełniała swoje marzenia w Bangkoku!!!!

Buziakii !!!!!

2 komentarze:

  1. Bloga o Tajlandii jeszcze nigdy nie czytałam. USA przy Twojej przygodzie się chowa. :-P Jutro wpadam nadrabiać zaległe posty!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy za późno by zacząć pracować nad swoim językiem. I nigdy za wcześnie! Więc zorganizuj jakąś czaderską powieść i codziennie czytaj rozdział zapisując słówka (that's what I'm doing). Może nie codziennie, ale staram się regularnie!

    OdpowiedzUsuń