czwartek, 27 marca 2014

KOLEJNE PODRÓŻE- LAOS (VIENTIANE)

Przez to, że tak bardzo zalegam z postami, zamiast o mojej codzienności, szkole i innych 'przyziemnych' sprawach ciągle piszę o wycieczkach i podróżach. Ale kiedy już w końcu skończą, mam w planach opisywać co się dzieje dookoła mnie :)
Niedawno wróciłam z LAOSU. Do tego przepięknego kraju pojechałam z Annie ( Estonia), Ireną ( Czechy) i Masha <maszą??> ( Ukraina) wszystkie o rok starsze ode mnie stypendystki. Miało to wyglądać całkowicie inaczej. Uhh skomplikowana historia..a
Ale może okazać się zagmatwana i nudna, jeśli tak na serio nie orientujesz się w relacjach między nami, możesz się zgubić.
Pierwsza wersja wyjazdu- Jadę sama, do Annie przyjeżdża mama, reszta ma inne plany.
Druga wersja- Annie mama nie przyjeżdża, Annie chce jechać ze mną- 2 osoby nie więcej.
Trzecia wersja- reszta stypendystek się dowiedziała, że jedziemy do Laos. Irena chce z nami jechać- zapytała się Annie, a one bez konsultacji ze mną się zgodziła. Oook..
Czwarta wersja- Masha i Irena są nierozłączne- więc mamy kolejną osobę. Masha też jedzie z nami.
Piąta wersja- Elene (mój rocznik, Gruzja) oświadcza, że chyba jej tak nie zostawimy i "czeka na zaproszenie" problem w tym, ze my nie chcemy nikogo zapraszać !! Więc sama się wprasza i jedzie z nami.
Szósta wersja- w moim roczniku jest jeszcze jedna stypendystka- Veleka z Bułgarii. Nie mamy za dobrych relacji, ale Masha i Elene jej nie zostawią.
Siódma wersja- wkurzyłam się i powiedziałam Annie, że się na to nie zgadzam. Chcę się dobrze bawić na tej wycieczce, imprezować do rana, czy wypić piwo na plaży i nie czuć, się niezręcznie. Jak to zrobić jeśli połowa naszej grupy potępia, ludzi używających alkoholu i unika pubów jak ognia?? Annie rozmawia z dziewczynami, ze obie zdecydowałyśmy, że wracamy do wersji nr 2. Ja i Annie jedziemy same, resztą róbta co chceta. Reszta grupy mówi, że rozumie i też jedzie do Laos, ale nie z nami.
Ósma wersja- Irena oświadcza, że zdecydowała, ze też chce imprezować i jeśli pojedzie z dziewczynami, będzie nam zazdrościć i przez cały wyjazd się zastanawiać co my (Ja i Annie) robimy. Robi mi się jej żal, ale mówimy jej, że jedziemy tylko we trzy.
DZIEWIĄTA WERSJA- Masha jest obrażona na Irenę, ale chce jechać z nami, ja nie chcę powodować konfliktów, jednak stanowczo nie zgadzam się, żeby Elene (która w międzyczasie zdecydowała, że nie chce być moją przyjaciółką <?!??- ....> i się do mnie nie odzywa) i Veleka z nami jechały i guzik mnie obchodzi co one zrobią. Więc Masha jest smutna, bo ją to obchodzi, Irena jest szczęśliwa, bo jedzie z nami, Annie jest ok, bo ona też nie martwi się resztą:) CZTERY DZIEWCZYNY RUSZAJĄ DO LAOSU.


Wyruszyłyśmy w piątek (walentynki) pojechałyśmy do 'Perfect Place' (osiedle niedaleko mojej szkoły) Zmieniłam ligatury w aparacie, zorganizowałyśmy sobie 'randkę' i poszłyśmy na ciasto do kawiarni. NAJLEPSZY SERNIK JAKI JADŁAM W ŻYCIU. Później kolej podniebna , metro, kolej jeszcze raz i jesteśmy na dworcu! Miałyśmy sporo czasu, kupiłyśmy bilety. Było trochę zamieszania z płatnością i pan nie skasował ode mnie pieniędzy, gdy wróciłam i chciałam zapłacić, nie słuchał mnie przekonany, że zapłaciłam. Nie chce moich pieniędzy to nie.. mi to pasuje :) Ale Irena do nie go poszła i wytłumaczyła mu po Tajsku, więc zapłaciłam, a on się bardzo ucieszył. Nie mogłam się doczekać, żeby wsiąść do pociągu, ponieważ   był to mój pierwszy w życiu pociąg nocny (z łóżkami) załadowałyśmy się do środka i chwile po tym jak ruszyłyśmy Annie zrobiła nam najsłodsza niespodziankę na świecie- otwarła dwie wielkie bombonierki z Estonii i dała nam walentynkowe, własnoręcznie zrobione kartki, pełne żartów, że nigdy sobie nie znajdziemy chłopaków. Więc pędziłyśmy pociągiem do Laos objadając się słodkościami i głośno się śmiejąc.. Po jakimś czasie przyszedł pan z obsługi, pościelił man łóżka, więc poszłyśmy spać.  Z zaśnięciem nie miałam problemu- uwielbiam spać w podróży, a gdy mam do dyspozycji łóżko, podusię i kocyk- nie ma nic łatwiejszego. Jednak o 3. 43 ( sprawdziłam po przebudzeniu) zostałam wyrwana ze snu przez okropne zimno. Czy to w Tajlandii, czy w Laos średnia temperatura wynosi prawie 28 C, więc byłam lekko zaskoczona :) Owinęłam się szczelniej kocykiem i próbowałam zasnąć, jako, że nie miałam nic innego do roboty. Rano około 6.00 pan konduktor obudził wszystkich i obsługa zaczęła składać łóżka. dowiedziałam się od dziewczyn, że one też nie mogły spać, przez to zimno i jesteśmy wszystkie wykończone. Około dwie godziny później wysiadłyśmy na granicy.



 Oto jak wyglądam zamarzając w pociągu, po nieprzespanej nocy:

Nie było większych problemów, standardowe procedury, mnustwo czekania, trochę pieniędzy i wiza wklejona do paszportu.Później złapałyśmy autobus, który przewoził ludzi przez most na który samochody nie miały wstępu (był wypchany po brzegi i nie miał drzwi. Myślałam, że Masha, która stała z brzegu wypadnie po drodze). Na końcu postanowiłyśmy złapać tuk tuk do hostelu w którym chciałyśmy zostać i pojechałyśmy prosto do Funky Monkey. Na miejscu zapłaciłyśmy za dorm i śniadanie 5$ co uczyniło to miejsce naszym najdroższym hotelem. Prysznic i te sprawy zajęły tylko chwlkę, bo umierałyśmy z głodu. W Laos można dostać przepyszna kanapki i bagietki ze względu na Francuska okupację (czego nie było w Tajlandii, gdzie ciężko dostać JAKIEKOLWIEK pieczywo) Obsiadłyśmy się kanapkami, i ruszyłyśmy na podbój stolicy. HAHAHA po pierwsze- nie mam pojęcia jak można to miejsce nazwać stolicą. Jest mniejsze i mniej rozwinięte niż miasteczko z którego pochodzę. Żadnych centrów handlowych, wieżowców, czy nawet bloków mieszkaniowych. Nic. Za to znalazłyśmy świątynię monument iiii rzekę.




Masha głodomor











Droga nad rzekę:




Ta sucha ziemia wygląda naprawdę pięknie



Mekong jest bardzo zanieczyszczony, ale, że się nudziłyśmy i miałyśmy czas postanowiłyśmy ulepić babki z piasku. Musiałam zjechać na dół po piaskowym klifie i nabrać wody, bo 'plaża' była za sucha. Było mnóstwo śmiechu, ponieważ później nie mogłam się wspiąć na górę :(




Jakaś lokalna dziewczyna podeszła i bez słowa zaczęła robić sobie zdjęcia z Ireną. I później z resztą dziewczyn. Ja stałam uwięziona na dole i obserwowałam :D

Ciekawa rzecz. Piasek miał w sobie mnóstwo złotych drobinek, wystarczyło go dotknąć i miało się brokatową rękę, nogę, czy cokolwiek. Także brzeg rzeki miał złotą otoczkę. Przepięknie to wyglądało.



Tak wiec wyżej wspomniałam, że postanowiłyśmy zrobić budowle z piasku. Ogłosiłyśmy konkurs między sobą na najlepsze wykonanie. Tak, wiem. Bardzo dojrzałe :D Trzy osoby z naszje drużyny są oficjalnie dorosłe, ale nadal nas to bawi ! I tak, nie mamy chłopaków.. :(




 IRENA WYGRAŁA :) Bardzo się starała. Mój się złamał na pół.. :(


Nasze budowle zwróciły uwagę lokalnych chłopaków, którzy podbiegli zanim zdążyłyśmy je zniszczyć. Myślałyśmy, ze tylko chcą porobić z nami zdjęcia (nie zauważyli naszych 'zamków') Ale się myliłyśmy..



...gdy zaczęli robić to :D



Nie mogłam przestać się śmiać. Widać nie tylko my jesteśmy takie pokręcone.
Ogólnie rzecz biorąc byli bardzo mili, ale nie umieli nawet jednego słowa po angielsku, wiec gdy zaproponowali grę w karty postanowiłyśmy uciec spowrotem do hotelu.
Chwilę odpoczęłyśmy i postanowiłyśmy  przejść się, obejrzeć zachód słońca i przywitać Laos jak trzeba ^^












To by było na tyle. Cały wieczór siedziałyśmy na 'schodach' w babskim gronie rozmawiając. Następnego dnia czekało nas zwiedzanie, które opiszę w tym tygodniu (dużo ładnych zdjęć) :D





4 komentarze:

  1. Jeny, tak strasznie zazdroszczę! Marzy mi się pojechać w tamte zakątki świata.
    A z organizacją Waszego wyjazdu to naprawdę pokręcona historia, ahah :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie zapraszam !! W przyszłym roku nadal będę w Azji, więc jeśli się zdecydujesz to daj znać :D Jest warto.. A na serio to nie myślałam, że ktos przeczyta ten początek o organizacji, sama nie wiem czy to ma jakikolwiek sens :)

      Usuń
  2. W związku z niską wartością merytoryczną waszych prac plastycznych, zastanawiam się nad zaprzestaniem finansowania Twoich wycieczek. TATA. ;)
    P.S. ................ Pisz częściej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahha następnym razem się bardziej postaramy! W piątek mamy w szkole konkurs budowania ZAMKÓW z piasku, więc może lepiej się wykarzę :)

      Usuń